niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział I, prologowaty



Natalie obudziła się na łóżku o godzinie 6:14. Przeciągnęła się smutno i wstała, by podejść do okna. Z okna rozpościerał się widok na posępny dziedziniec… Za murem majaczyły jakieś drzewa i pojedyncze dachy.
Podeszła do kibla, aby wykonać poranne czynności i zrobić lekki makijaż. Potem założyła bluzkę w poziome czarno-białe pasy, białe rurki w grube czarne poprzeczne prążki oraz obuwie profilaktyczne tekstylne (bez sznurówek, wsuwane). W Więzieniu Kobiecym w Lublińcu nastał nowy dzień, taki sam, jak ponad dwieście poprzednich. Na śniadanie nie trzeba było schodzić – kalifaktorka sama przyniesie.
Policja zgarnęła Natalie prosto z placu przed kraterem Gdańsk-Wrzeszcz. Była osłabiona i nie stawiała oporu (zarówno Natalie, jak i policja). Ponieważ zaś demolacja dworca była aktem w tych stronach bezprecedensowym, Natalie trafiła przed sąd dwudziestoczterogodzinny, oskarżona o wielokrotne zabójstwo, poważne uszkodzenie ciała, zniszczenie mienia, zakłócenie porządku publicznego oraz udział w organizacji przestępczej. Przydzielono jej obrońcę z urzędu, który od razu na początku zwrócił uwagę, że oskarżona jest nie tylko niepełnoletnia, ale w dodatku w ciąży. Nad niepełnoletniością sąd przeszedł do porządku dziennego, w końcu zawsze można ją było ten jeden rok przetrzymać w śledztwie.
Bardziej złożona była sprawa z ciążą. Urodzone w więzieniu dzieci skazanych przestępczyń zwykle oddaje się na wychowanie rodzinom szlacheckim z Podlasia. Sąd miał problem, bo znalezienie na Podlasiu odpowiedniej rodziny było w obecnych czasach utrudnione. Potem jednak przeprowadzono specjalistyczne badania i okazało się, że Natalie wcale nie była w ciąży, tylko podtruła się kebabem zjedzonym w Berlinie. Przyjęła to z dużym rozczarowaniem.
       Przyznała się do wszystkich zarzucanych jej czynów, twierdząc, że wykonywała polecenia Czarnego Hrabiego, straszliwego wampira, a zrobiła to wszystko z miłości do Doriana. Wówczas adwokat podniósł, że oskarżona najprawdopodobniej nie jest w pełni sprawna umysłowo i nie odpowiada za swoje czyny. Oskarżyciel twierdził co innego. Kwestia ustalenia poczytalności spowodowała, że sprawa, którą miał rozstrzygnąć sąd dwudziestoczterogodzinny, przeciągnęła się na z górą miesiąc.
Ostatecznie sędzia Marianna Sokołowska skazała Natalie na 15 lat pozbawienia wolności w Więzieniu Kobiecym w Lublińcu. Ponieważ w tym samym mieście znajdował się także szpital psychiczny, ewentualne przeniesienie, w przypadku ustalenia niepoczytalności, nie stanowiłoby większego problemu.
     Gdy weszła do celi, przywitały ją złe spojrzenia więźniarek. Kobiety w różnym wieku, o twarzach pożółkłych od braku słońca i od więziennej kuchni, pokrytych bliznami i nietkniętych nawet lekkim makijażem, patrzyły na nią ze złośliwością. Zabójczynie, złodziejki, sprawczynie wypadków samochodowych. Jedna z nich, prawie dwumetrowa gruba baba o rzadkich ogniście rudych włosach, popatrzała na Natalie
- Ile i za co? – zapytała głosem tak grubym, jak ona sama.
- A co cię to obchodzi? – odpowiedziała ironicznie Natalie.
      Tłusta bandytka aż zamarła na odgłos tej riposty. Nie spodziewała się takiej bezczelności i już więcej w ciągu tego dnia nie zaczepiała Natalie.
     Dwa dni później Natalie stwierdziła, że dłużej nie wytrzyma w takim środowisku. Jakże to – ona, ukochana najgorętszego, najseksowniejszego i najbardziej wampirycznego wampira, jaki kiedykolwiek wampirzył się między wampirami, miałaby znosić towarzystwo pospolitych przestępczyń, naciągaczek i alimenciar? Zgłosiła skargę do naczelnika więzienia i wkrótce potem otrzymała oddzielną celę.
      Separatka była wąska, z jednym zakratowanym oknem. Były w niej dwa łóżka, więc Natalie na jednym spała, a na drugim rozkładała ubrania. Poza tym w skład wyposażenia wchodziły: dębowa szafka, umywalka oraz kibel. Na ścianach było parę napisów, takich jak: „Magda, 17.08.05”, „Pamiętaj słowa matki”, „Raków Hool’s” oraz „Sprinter żem jest”.
       Dwa razy w tygodniu były zajęcia resocjalizacyjne, na których Natalie uczyła się języka polskiego, ale poza tym nie rozmawiała ze współwięźniarkami, bo o czym niby miałaby rozmawiać ze zwyczajnymi bandytkami. Język szlifowała, słuchając radia.
Natalie było źle. Niewola bardzo jej doskwierała, a szczególnie brak możliwości chodzenia po sklepach z ubraniami. Na szczęście podczas zajęć resocjalizacyjnych miała czasem dostęp do internetu, więc mogła oglądać w sieci najnowsze kolekcje odzieżowe. Dręczyła ją też samotność. Brakowało jej koleżanek, a przede wszystkim brakowało jej Doriana, jego zniewalających zielonych oczów, szczupłych a umięśnionych ramion, które z wielkim zadowoleniem mogłyby się owijać wokół niej, jego niskiego, zmysłowego głosu… Kilka razy pojawiał się w jej snach, ale nie były one takie, jak dawniej, gdy kawaler von Lassaye-Bruchtal wydawał się rzeczywisty i namacalny. Tym razem ze smutkiem musiała sobie powiedzieć, że to nie sam nadobny Dorian nawiedza ją osobiście, lecz jest to zaledwie projekcja jej nieogarnionej tęsknoty.
Dzisiaj przebudzenie było wyjątkowo dotkliwe. We śnie ukochany namiętnie całował Natalie, a potem położył ją i już miał zagrać miłosną symfonię na jej organach, gdy w mgnieniu oka zastąpiła go szara rzeczywistość więziennej celi…
Natalie ze smutkiem jadła śniadanie, wpatrując się w niebo. Szare, zaciągnięte chmurami – ale niebo, otwarta przestrzeń. Tylko tyle wolnego świata miała, ile mogła zobaczyć przez okno. Co za niesprawiedliwość! Dlaczego tamta kobieta daleko na drodze może sobie spokojnie spacerować z wózkiem, a ona musi gnić w ciemnej tej cely? Dlaczego nie może być odwrotnie…
Rozważania przerwał jej skrzyp otwieranych drzwi. Natalie zerwała się na baczność.

2 komentarze:

  1. Hha, świetne :D Tylko szkoda, że nie wiem jaki makijaż zrobiła Natalia :///// A Dorian jest seksi.... i w ogole... najbardziej i tak podobał mi się poczotek bo mogłam sobie wyobrazić dokładnie Naatalie jak sie ubrała i spojrzała za okno i wgl nie wiedziałam że w Lublińcu jest więzienie dla kobiet.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest, jest :) Podobnie jak jest też psychiatryk i jednostka komandosów, ale te dwie instytucje nie odgrywają roli w tej opowieści.
      Pozdrawiam też!

      Usuń