Wkrótce po
masakrze w Gdańsku-Wrzeszczu, o Natalie zaczęto z ożywieniem rozprawiać w jej
rodzinnym miasteczku. Wszystkie gazety wychodzące w Horton zastanawiały się,
czy do tego musiało dojść i jakie były przyczyny. Burmistrz zwołał specjalne
zebranie, aby zrobić coś z faktem, że najbardziej znaną obywatelką miasta jest
kryminalistka, ale nic nie uradzili – PR-owe mleko już się rozlało. Sklepy,
kawiarnie, bary, stacje benzynowe, ławki w parku i linie telefoniczne huczały
od plotek. Pojawiło się nawet stwierdzenie, że Natalie była wampirzycą, a
najśmieszniejsze było to, że niektórzy próbowali je dementować.
Do mieszkania
Fosterów dniem i nocą dobijali się policjanci, dziennikarze, a nawet agenci
rządowi. Smutni lub zblazowani panowie kilka razy robili kipisz w pokoju
Natalie, próbując znaleźć jakiekolwiek wywrotowe materiały albo chociaż
troszeczkę trawki. Jeden z nich cały dzień siedział w kuchni ze zdjęciami, na
których Natalie była z kolegami i koleżankami. Odpytywał matkę z nazwisk i
adresów, ale Donna Foster nie potrafiła zidentyfikować większości z młodych
ludzi widocznych na fotografiach.
Atmosfera
w Horton była gorąca i skomplikowana. Dwaj pastorzy z konkurencyjnych
denominacji pobili się w biały dzień na ulicy; jeden szedł na czele
manifestacji apelującej o uwolnienie Natalie, a drugi przewodził pochodowi pod
hasłem „Natalie na krzesło!” Wszyscy czterej Afroamerykanie w mieście cieszyli
się, że opinia publiczna nareszcie się od nich odczepiła jako od potencjalnych
kryminalistów. Ojciec Natalie, który przez całe życie uchodził za niespotykanie
spokojnego człowieka, kompletnie zdominowanego przez żonę i córki, pewnego dnia
powiedział: „A niech was wszyscy diabli!”, wsiadł do autobusu i tyle go
widzieli. Jego wyczyn dostarczył miejskim plotkarom materiału na następny
kwartał.
Gdzieś na
wiosnę temat Natalie, jak wszystkie tematy plotek, dosyć się zużył i powracał tylko
sporadycznie w towarzyskich rozmowach i na łamach gazet. Czasem jeszcze
gdzieniegdzie wybuchała ożywiona dyskusja. Jeszcze niekiedy jeden lub drugi
pastor grzmiał z ambony na rodziców niewłaściwie wychowujących dzieci,
wskazując Natalie jako przykład, czym to się kończy. Zasadniczo jednak
mieszkańcy Horton, znużeni ciągłym pytlowaniem o dziewczynie Fosterów z Midwest
Skid, znaleźli sobie inne zainteresowania.
***
Któregoś
czerwcowego wieczoru ktoś zadzwonił do drzwi Donny Foster. Matka Natalie
otworzyła, zastając na progu bardzo przystojnego młodego mężczyznę.
- Dobry wieczór – powiedział. –
Nazywam się Dorian Jones.
- Nie przyjmuję dziennikarzy –
odparła pani Foster, chociaż z pewną niechęcią, bo jego urok osobisty działał
także na nią.
Młody
człowiek uśmiechnął się.
- Nie jestem dziennikarzem –
wyjaśnił. – Agentem rządowym też nie. Ani stanowym.
- Więc pewnie ma pan komplet
garnków do sprzedania – stwierdziła kobieta. – Albo chce pan porozmawiać o
Biblii. Tylko dlaczego o tak późnej porze?
- Błąd – sprostował Dorian. –
Jestem… przyjacielem Natalie.
Teraz
to Donna Foster się uśmiechnęła.
- W takim razie zapraszam –
odsunęła się, by wpuścić go do mieszkania. Z jakiegoś powodu bardzo go to
rozbawiło. Zamaskował wesołość symulowanym kaszlem.
Zaprosiła go
do kuchni i wstawiła herbatę, Dorian jednak chciał iść najpierw do pokoju
Natalie. Na biurku stało w ozdobnej ramce ich wspólne zdjęcie z namiętnych
zeszłych wakacji. Wokół plakaty, szafki z ubraniami… Wszystko, co widział,
przypominało mu Natalie. Jego serce ponownie wezbrało czarno-purpurowym
przypływem bólu przepełnionego nieugaszalną namiętnością. Wreszcie odwrócił się
i poszedł do kuchni dotrzymać towarzystwa matce swojej wybranki.
- W jakiej sprawie pan przychodzi?
– zapytała Donna Foster.
- Pani córka nie jest mi obojętna
– przyznał Dorian. – Ściślej mówiąc, jest mi droga.
- A skąd pan ją w ogóle zna? –
zapytała pani Foster podejrzliwie. – Natalie chyba mi o panu nie opowiadała…
- Poznaliśmy się zeszłego roku,
na wakacjach – wyjaśnił, krojąc widelcem szarlotkę. – Dowiedziałem się, w jak
poważne tarapaty wpadła, i bardzo mnie to niepokoi. Chciałbym znaleźć jakieś
wyjście z tej sytuacji.
- Każdy by chciał – Donna
wzruszyła ramionami. – Pytanie, dlaczego akurat teraz, po tylu miesiącach.
- Zatrzymały mnie sprawy zawodowe
– wyznał Dorian. – Wracając do tematu: czyż nie wolałaby pani, aby Natalie
znajdowała się w moim towarzystwie zamiast w jakimś wschodnioeuropejskim
więzieniu?
- Faktycznie, są rzeczy lepsze
niż więzienie – zgodziła się pani Foster. – Ale co pan może zrobić?
- Mam potencjał – wyjaśnił gość.
– Jestem dość dobrze sytuowany, mam znajomości, a także dość przyzwoitą pracę.
A przede wszystkim patrzę na świat jak konkwistador. Wszystko jest do zdobycia.
Wyciągnięcie Natalie z więzienia nie będzie rzeczą łatwą, ale jeżeli w grę wchodzi
dobro pani córki, to może warto zawrzeć sojusz?
Donna
Foster spojrzała na Doriana z pewną dezorientacją.
- Coś mi tu nie gra – przyznała.
– Pan na pewno ma w tym jakiś interes?
- Mam interes, i to całkiem spory
– przyznał Dorian. – Krótko mówiąc, chodzi o miłość. Będę bezpośredni, choć
może staromodny: chciałbym prosić panią o rękę Natalie.
- Że jak? – oszołomioną Donnę
stać było tylko na taką odpowiedź.
- Zdaję sobie sprawę, że dobrze
jest najpierw zapytać samą zainteresowaną – uśmiechnął się młody człowiek. –
Jednak nie mam wątpliwości, że Natalie się zgodzi, zaś zwrócenie się do pani
wydało mi się zgodne z zasadami dobrego wychowania. A więc czy wyraża pani
zgodę na nasz związek?
- Jak to? – pani Foster pokręciła
głową. – Przychodzi pan ot tak sobie i jakby nigdy nic prosi mnie o rękę córki?
Która w dodatku siedzi w zagranicznym więzieniu? Czy pan się dobrze czuje?
- Więzienie to sprawa drugorzędna
– stwierdził Dorian. – Coś się załatwi. A zatem czy mogę liczyć na pani
błogosławieństwo?
- Coś panu powiem. Pan jest
szalony – wypaliła Donna Foster. – Nie jest pan pierwszym wariatem, który do
mnie od tego czasu przyszedł, ale za to najbardziej bezczelnym.
- Czy to znaczy, że pani odmawia?
– zasmucił się Dorian.
- Oczywiście! – matka Natalie
skrzyżowała ręce na piersi.
- Ale… – Dorian zamrugał. – Wspominałem
już pani, że z Natalie znamy się od dawna i że ona chce być ze mną. Od
października po prostu umieram z tęsknoty.
- Od października? – spojrzała na
niego nieprzychętnie. – A może to pan ją wciągnął w to całe bagno? Niech się
pan stąd wynosi.
Dorian
wzruszył ramionami.
- Trudno – powiedział. – W takim
razie poproszę jeszcze jedną herbatę i będę się zbierał.
***
Był wczesny
poranek zaspanego czerwcowego dnia. Świtało wcześnie, więc pierwszymi ludźmi na
ulicach Horton byli zamiatacze ulic oraz „białe kołnierzyki” zmierzające na
pierwszy autobus do Erie.
Potężny wybuch
wstrząsnął ulicą Midwest Skid. Eksplozja była tak silna, że w przejeżdżającym ulicą
gimbusie popękały szyby, a huk po jeziorze doniósł się aż do Kanady.
W kwadrans
później do bloku numer 54 przybyli zastępcy szeryfa w towarzystwie strażaków. Gdy
już ewakuowano mieszkańców i stłumiono pożar, okazało się, że właścicielka
mieszkania, Donna Foster, zginęła od
bomby, która wybuchła w momencie otwarcia lodówki.
Mieszkanie
było całkiem zdemolowane. Ocalała właściwie tylko dębowa szafa, na której
wewnętrznych ścianach, jak się później okazało, pan Foster prowadził swój
intymny dziennik w tajemnicy przed żoną i córkami. Szafę tę zabrała wkrótce szkolna
bibliotekarka, która już od miesięcy planowała wydać antologię tekstów
źródłowych związanych ze sprawą Natalie.
Młodsza
siostra Natalie spędziła noc u koleżanki, nie zdając sobie sprawy z całego
zdarzenia. Po tragedii policja rozpoczęła jej poszukiwania; jako jedyna krewna
była podejrzana w pierwszej kolejności. Znaleźli ją około ósmej w parku,
zaciągniętą w krzaki, bez kropli krwi w żyłach.
„Zagłada domu Fosterów”
szybko stała się ulubionym tematem lokalnej prasy, kazań, a przede wszystkim
niezliczonych plotek. „Wszystko przez to, że nie kupili jej tego konia” –
mówili starsi ludzie w kolejkach do kas w supermarkecie.
***
Dorian
Lassaye-Bruchtal leciał prywatnym odrzutowcem Czarnego Hrabiego przez Atlantyk.
Udał się do Cleveland w sprawach służbowych, jako pełnomocnik wuja, i przy
okazji zajrzał do Horton. Teraz wracał do Niemiec. W ręku trzymał wspólne
zdjęcie, zabrane z pokoju Natalie. Ten widok wywoływał u niego przybój
roztrzepotanych emocji.
- Nie masz już nikogo, Natalie – szepnął.
– Oprócz mnie.
Poczułam się astralnie wcząsnięta tym rozdziałem i podstępem Doriana! Jak on mógł zachować się tak wobec rodziny Natalie. Jestem zdruzgothana.
OdpowiedzUsuńZagłada domu Fosterów zrobiła mi dzień.
PS Tło jest przerażające, wypaliło mi oczy.
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na nowy rozdział Selci
Zajedwabisty nagłówek! W moim stylu ^^ Dorian i oświadczyny przyprawiły mnie o szok.
OdpowiedzUsuńZupełnym przypadkiem przypomniałam sobie, iż zapomniałam skomciać mojego kochanego blogaska! Dzięki Bogdanowi sobie przypomniałam, mój Bogdanek kochany, to dlatego, że przyniósł mi koc, kochana muszę ci pokazać jego focię gdyż gdybyś chciała go kupić gdyż wcząsa urodom! http://collegelifestyles.org/wp-content/uploads/2010/01/edward-blanket1-219x300.jpg I dzięki temu swojom bystrościom przypomniałam sobie kocowilka i swój ulofciany blogasek i przejęłam się bardzo że przestaniesz myśleć że jestem twojom najwierniejszom czytelniczkom i chcę dostać egzemplarz ksiąrzki jak ją wydarz! Bardzo się przejęłam zagładą domu Fosterów, widzę u ciebie inspirację kulturom co świadczy że jesteś osobą głęboko rozeznaną i inteligentom o czym wiedziałam już wcześniej oczywiście gdyż czułam łączące nas niewidzialną nicią astralne pokrewieństwo dusz, i muszę ci powiedzieć, że ja tez bardzo lubiłam tę bajkę, Dom dla zmyślonych przyjaciół pani Foster, i widzę że ty też, kochana musisz mi napisać którego przyjaciela najbardziej lubiłaś! Dorian jest bardzo romantyczny i chciałabym że Bogdan mi się tak oświadczył mam nadzieję że to przeczyta! Lof i czekam na nexta!
OdpowiedzUsuńMarguerite
Chciałabym Cię bardzo serdecznie zaprosić na mój blog http://fantasy-by-vilya.blogspot.com/ Będę na nim umieszczać opowiadania z gatunku fantasy (na razie jedno). Mam nadzieję, że Ci się spodoba!
OdpowiedzUsuńMiszczu! Jesteś w prawdziwie wampirzej formie!
OdpowiedzUsuń...czy tatuś Natalie nie miał przypadkiem na imię Felicjan? ;)
To był daleki potomek Felicjana.
UsuńRozdział wywołał u mnie przybój zdecydowanie roztrzepotanych emocji. :D
OdpowiedzUsuńKal