niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział IV, w którym pada dość istotna propozycja



Wkrótce po masakrze w Gdańsku-Wrzeszczu, o Natalie zaczęto z ożywieniem rozprawiać w jej rodzinnym miasteczku. Wszystkie gazety wychodzące w Horton zastanawiały się, czy do tego musiało dojść i jakie były przyczyny. Burmistrz zwołał specjalne zebranie, aby zrobić coś z faktem, że najbardziej znaną obywatelką miasta jest kryminalistka, ale nic nie uradzili – PR-owe mleko już się rozlało. Sklepy, kawiarnie, bary, stacje benzynowe, ławki w parku i linie telefoniczne huczały od plotek. Pojawiło się nawet stwierdzenie, że Natalie była wampirzycą, a najśmieszniejsze było to, że niektórzy próbowali je dementować.
Do mieszkania Fosterów dniem i nocą dobijali się policjanci, dziennikarze, a nawet agenci rządowi. Smutni lub zblazowani panowie kilka razy robili kipisz w pokoju Natalie, próbując znaleźć jakiekolwiek wywrotowe materiały albo chociaż troszeczkę trawki. Jeden z nich cały dzień siedział w kuchni ze zdjęciami, na których Natalie była z kolegami i koleżankami. Odpytywał matkę z nazwisk i adresów, ale Donna Foster nie potrafiła zidentyfikować większości z młodych ludzi widocznych na fotografiach.
       Atmosfera w Horton była gorąca i skomplikowana. Dwaj pastorzy z konkurencyjnych denominacji pobili się w biały dzień na ulicy; jeden szedł na czele manifestacji apelującej o uwolnienie Natalie, a drugi przewodził pochodowi pod hasłem „Natalie na krzesło!” Wszyscy czterej Afroamerykanie w mieście cieszyli się, że opinia publiczna nareszcie się od nich odczepiła jako od potencjalnych kryminalistów. Ojciec Natalie, który przez całe życie uchodził za niespotykanie spokojnego człowieka, kompletnie zdominowanego przez żonę i córki, pewnego dnia powiedział: „A niech was wszyscy diabli!”, wsiadł do autobusu i tyle go widzieli. Jego wyczyn dostarczył miejskim plotkarom materiału na następny kwartał.
Gdzieś na wiosnę temat Natalie, jak wszystkie tematy plotek, dosyć się zużył i powracał tylko sporadycznie w towarzyskich rozmowach i na łamach gazet. Czasem jeszcze gdzieniegdzie wybuchała ożywiona dyskusja. Jeszcze niekiedy jeden lub drugi pastor grzmiał z ambony na rodziców niewłaściwie wychowujących dzieci, wskazując Natalie jako przykład, czym to się kończy. Zasadniczo jednak mieszkańcy Horton, znużeni ciągłym pytlowaniem o dziewczynie Fosterów z Midwest Skid, znaleźli sobie inne zainteresowania.

***

Któregoś czerwcowego wieczoru ktoś zadzwonił do drzwi Donny Foster. Matka Natalie otworzyła, zastając na progu bardzo przystojnego młodego mężczyznę.
- Dobry wieczór – powiedział. – Nazywam się Dorian Jones.
- Nie przyjmuję dziennikarzy – odparła pani Foster, chociaż z pewną niechęcią, bo jego urok osobisty działał także na nią.
       Młody człowiek uśmiechnął się.
- Nie jestem dziennikarzem – wyjaśnił. – Agentem rządowym też nie. Ani stanowym.
- Więc pewnie ma pan komplet garnków do sprzedania – stwierdziła kobieta. – Albo chce pan porozmawiać o Biblii. Tylko dlaczego o tak późnej porze?
- Błąd – sprostował Dorian. – Jestem… przyjacielem Natalie.
      Teraz to Donna Foster się uśmiechnęła.
- W takim razie zapraszam – odsunęła się, by wpuścić go do mieszkania. Z jakiegoś powodu bardzo go to rozbawiło. Zamaskował wesołość symulowanym kaszlem.
Zaprosiła go do kuchni i wstawiła herbatę, Dorian jednak chciał iść najpierw do pokoju Natalie. Na biurku stało w ozdobnej ramce ich wspólne zdjęcie z namiętnych zeszłych wakacji. Wokół plakaty, szafki z ubraniami… Wszystko, co widział, przypominało mu Natalie. Jego serce ponownie wezbrało czarno-purpurowym przypływem bólu przepełnionego nieugaszalną namiętnością. Wreszcie odwrócił się i poszedł do kuchni dotrzymać towarzystwa matce swojej wybranki.
- W jakiej sprawie pan przychodzi? – zapytała Donna Foster.
- Pani córka nie jest mi obojętna – przyznał Dorian. – Ściślej mówiąc, jest mi droga.
- A skąd pan ją w ogóle zna? – zapytała pani Foster podejrzliwie. – Natalie chyba mi o panu nie opowiadała…
- Poznaliśmy się zeszłego roku, na wakacjach – wyjaśnił, krojąc widelcem szarlotkę. – Dowiedziałem się, w jak poważne tarapaty wpadła, i bardzo mnie to niepokoi. Chciałbym znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji.
- Każdy by chciał – Donna wzruszyła ramionami. – Pytanie, dlaczego akurat teraz, po tylu miesiącach.
- Zatrzymały mnie sprawy zawodowe – wyznał Dorian. – Wracając do tematu: czyż nie wolałaby pani, aby Natalie znajdowała się w moim towarzystwie zamiast w jakimś wschodnioeuropejskim więzieniu?
- Faktycznie, są rzeczy lepsze niż więzienie – zgodziła się pani Foster. – Ale co pan może zrobić?
- Mam potencjał – wyjaśnił gość. – Jestem dość dobrze sytuowany, mam znajomości, a także dość przyzwoitą pracę. A przede wszystkim patrzę na świat jak konkwistador. Wszystko jest do zdobycia. Wyciągnięcie Natalie z więzienia nie będzie rzeczą łatwą, ale jeżeli w grę wchodzi dobro pani córki, to może warto zawrzeć sojusz?
       Donna Foster spojrzała na Doriana z pewną dezorientacją.
- Coś mi tu nie gra – przyznała. – Pan na pewno ma w tym jakiś interes?
- Mam interes, i to całkiem spory – przyznał Dorian. – Krótko mówiąc, chodzi o miłość. Będę bezpośredni, choć może staromodny: chciałbym prosić panią o rękę Natalie.
- Że jak? – oszołomioną Donnę stać było tylko na taką odpowiedź.
- Zdaję sobie sprawę, że dobrze jest najpierw zapytać samą zainteresowaną – uśmiechnął się młody człowiek. – Jednak nie mam wątpliwości, że Natalie się zgodzi, zaś zwrócenie się do pani wydało mi się zgodne z zasadami dobrego wychowania. A więc czy wyraża pani zgodę na nasz związek?
- Jak to? – pani Foster pokręciła głową. – Przychodzi pan ot tak sobie i jakby nigdy nic prosi mnie o rękę córki? Która w dodatku siedzi w zagranicznym więzieniu? Czy pan się dobrze czuje?
- Więzienie to sprawa drugorzędna – stwierdził Dorian. – Coś się załatwi. A zatem czy mogę liczyć na pani błogosławieństwo?
- Coś panu powiem. Pan jest szalony – wypaliła Donna Foster. – Nie jest pan pierwszym wariatem, który do mnie od tego czasu przyszedł, ale za to najbardziej bezczelnym.
- Czy to znaczy, że pani odmawia? – zasmucił się Dorian.
- Oczywiście! – matka Natalie skrzyżowała ręce na piersi.
- Ale… – Dorian zamrugał. – Wspominałem już pani, że z Natalie znamy się od dawna i że ona chce być ze mną. Od października po prostu umieram z tęsknoty.
- Od października? – spojrzała na niego nieprzychętnie. – A może to pan ją wciągnął w to całe bagno? Niech się pan stąd wynosi.
      Dorian wzruszył ramionami.
- Trudno – powiedział. – W takim razie poproszę jeszcze jedną herbatę i będę się zbierał.

            ***

Był wczesny poranek zaspanego czerwcowego dnia. Świtało wcześnie, więc pierwszymi ludźmi na ulicach Horton byli zamiatacze ulic oraz „białe kołnierzyki” zmierzające na pierwszy autobus do Erie.
Potężny wybuch wstrząsnął ulicą Midwest Skid. Eksplozja była tak silna, że w przejeżdżającym ulicą gimbusie popękały szyby, a huk po jeziorze doniósł się aż do Kanady.
W kwadrans później do bloku numer 54 przybyli zastępcy szeryfa w towarzystwie strażaków. Gdy już ewakuowano mieszkańców i stłumiono pożar, okazało się, że właścicielka mieszkania, Donna Foster, zginęła od bomby, która wybuchła w momencie otwarcia lodówki.
Mieszkanie było całkiem zdemolowane. Ocalała właściwie tylko dębowa szafa, na której wewnętrznych ścianach, jak się później okazało, pan Foster prowadził swój intymny dziennik w tajemnicy przed żoną i córkami. Szafę tę zabrała wkrótce szkolna bibliotekarka, która już od miesięcy planowała wydać antologię tekstów źródłowych związanych ze sprawą Natalie.
     Młodsza siostra Natalie spędziła noc u koleżanki, nie zdając sobie sprawy z całego zdarzenia. Po tragedii policja rozpoczęła jej poszukiwania; jako jedyna krewna była podejrzana w pierwszej kolejności. Znaleźli ją około ósmej w parku, zaciągniętą w krzaki, bez kropli krwi w żyłach.
„Zagłada domu Fosterów” szybko stała się ulubionym tematem lokalnej prasy, kazań, a przede wszystkim niezliczonych plotek. „Wszystko przez to, że nie kupili jej tego konia” – mówili starsi ludzie w kolejkach do kas w supermarkecie.

***

Dorian Lassaye-Bruchtal leciał prywatnym odrzutowcem Czarnego Hrabiego przez Atlantyk. Udał się do Cleveland w sprawach służbowych, jako pełnomocnik wuja, i przy okazji zajrzał do Horton. Teraz wracał do Niemiec. W ręku trzymał wspólne zdjęcie, zabrane z pokoju Natalie. Ten widok wywoływał u niego przybój roztrzepotanych emocji.
- Nie masz już nikogo, Natalie – szepnął. – Oprócz mnie.

7 komentarzy:

  1. Poczułam się astralnie wcząsnięta tym rozdziałem i podstępem Doriana! Jak on mógł zachować się tak wobec rodziny Natalie. Jestem zdruzgothana.
    Zagłada domu Fosterów zrobiła mi dzień.

    PS Tło jest przerażające, wypaliło mi oczy.

    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na nowy rozdział Selci

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajedwabisty nagłówek! W moim stylu ^^ Dorian i oświadczyny przyprawiły mnie o szok.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zupełnym przypadkiem przypomniałam sobie, iż zapomniałam skomciać mojego kochanego blogaska! Dzięki Bogdanowi sobie przypomniałam, mój Bogdanek kochany, to dlatego, że przyniósł mi koc, kochana muszę ci pokazać jego focię gdyż gdybyś chciała go kupić gdyż wcząsa urodom! http://collegelifestyles.org/wp-content/uploads/2010/01/edward-blanket1-219x300.jpg I dzięki temu swojom bystrościom przypomniałam sobie kocowilka i swój ulofciany blogasek i przejęłam się bardzo że przestaniesz myśleć że jestem twojom najwierniejszom czytelniczkom i chcę dostać egzemplarz ksiąrzki jak ją wydarz! Bardzo się przejęłam zagładą domu Fosterów, widzę u ciebie inspirację kulturom co świadczy że jesteś osobą głęboko rozeznaną i inteligentom o czym wiedziałam już wcześniej oczywiście gdyż czułam łączące nas niewidzialną nicią astralne pokrewieństwo dusz, i muszę ci powiedzieć, że ja tez bardzo lubiłam tę bajkę, Dom dla zmyślonych przyjaciół pani Foster, i widzę że ty też, kochana musisz mi napisać którego przyjaciela najbardziej lubiłaś! Dorian jest bardzo romantyczny i chciałabym że Bogdan mi się tak oświadczył mam nadzieję że to przeczyta! Lof i czekam na nexta!
    Marguerite

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałabym Cię bardzo serdecznie zaprosić na mój blog http://fantasy-by-vilya.blogspot.com/ Będę na nim umieszczać opowiadania z gatunku fantasy (na razie jedno). Mam nadzieję, że Ci się spodoba!

    OdpowiedzUsuń
  5. Miszczu! Jesteś w prawdziwie wampirzej formie!

    ...czy tatuś Natalie nie miał przypadkiem na imię Felicjan? ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział wywołał u mnie przybój zdecydowanie roztrzepotanych emocji. :D

    Kal

    OdpowiedzUsuń