wtorek, 12 lutego 2013

Rozdział X, w którym jest impreza


     Pogróżek Sandy Herbst, że zamierza wyruszyć do Polski i uratować Natalie, nikt nie wziął poważnie. Koleżanki przeszły nad tym do porządku dziennego. Czy to pierwszy jej szalony pomysł? Zresztą wkrótce skończył się rok szkolny, zaczęły wakacje i młodzież z John Maxwell Kraplak High School miała ważniejsze sprawy na głowie.
     We wtorek Patti urządziła u siebie domówkę urodzinową. Miała akurat wolną chatę, bo rodzice pojechali do Baltimore załatwić jej mieszkanie na czas studiów w koledżu i zapowiadało się, że spędzą tam trochę czasu, a starszy brat wybrał się zarobić trochę szmalu w Afganie. Wieczorem więc przybyła do jej domu większość klasy, a także niektórzy koledzy i koleżanki z innych klas. Okazja była podwójna – zarazem było to party z okazji zakończenia szkoły; niektórzy też traktowali je jako pożegnanie Victorii Turner przed wyjazdem na wakacje do Kalifornii.
      Atmosfera była doprawdy gruba i wypasiona. Patti nie żałowała przekąsek, coli, Dr. Peppera i piwa – zarówno korzennego, jak i bardziej procentowego. Chodziła pomiędzy grupkami kolegów i koleżanek, zamieniając z każdym parę słów. Wszyscy rozmawiali o swoich wakacyjnych planach i o tym, do jakiego koledżu idą, opowiadali kawały, wspominali wydarzenia z całego roku. Z głośników leciały stare,ale grooviaste przeboje. W kącie kilka osób kłębiło się przed telewizorem, oglądając powtórkę jakiegoś meczu NBA. Łazienkę na zmianę zajmowały zakochane pary, starające się o trochę czasu tylko dla siebie, ale to nie czyniło problemu, gdy komuś przytrafiło się naturalne zapotrzebowanie – ogród był duży.
     Victoria siedziała przy stoliku razem z Vanessą Smith i samą gospodynią. Wrzucały w siebie garściami orzeszki arachidowe, popijając schłodzone piwo korzenne, bezalkoholowe.
- Będziesz w Hollywood? – dopytywała Patti z ciekawością. – Zrób fotkę przy tym napisie i wrzuć na fejsa.
- Wiesz, ja raczej do Frisco – przyznała Victoria niepewnie.
- A, jak do Frisco to na pewno przejedziesz się tramwajem no i nad ocean też idź jaki masz kostium bo ja sobie ostatnio kupiłam z przeceny świetne monokini z falbanką i z kieszeniami po bokach jeszcze nie miałam okazji ale pewnie pójdę na jezioro i może jakiegoś faceta w końcu poderwiesz tam w tej Kalifornii to nie to co u nas – wyrzuciła z siebie Vanessa.
- No weź, jakiego tam faceta – uśmiechnęła się Patti, porozumiewawczo trącając Victorię łokciem. – Przecież od dawna wiadomo, że Vicky ma ochotę na pana Kinga.
    Victoria na te słowa się zaczerwieniła. Zaiste, głównym mankamentem wakacji był fakt, że przez najbliższe miesiące – a właściwie jeszcze dłużej, bo przecież szła na studia – miała nie widzieć nauczyciela od wuefu. Zabujała się w nim od razu po pierwszej lekcji. Ze swą czekoladową skórą i zmysłowym głosem był tak odmienny od poprzedniego wuefisty, wąsatego choleryka z Appalachów, który ze swą wściekłą fizjonomią mógłby służyć japońskim płatnerzom jako model przy wyrobie masek samurajskich…
- Daj spokój – poklepała ją Patti. – I tak wszyscy o tym wiedzą. Tak przy okazji: chcesz zobaczyć mój falloimitator? Mogę go nawet włączyć.
     Tymczasem na imprezkę przybyła Sandy Herbst. Nie, żeby ktoś ją specjalnie zapraszał, ale wyganiać też się nikomu nie chciało. Zresztą dla wszystkich było naturalne, że jak jest Victoria, to i Sandy powinna się kręcić gdzieś w pobliżu. Miała na sobie biały T-shirt, idealnie odprasowany, za to o dwa rozmiary za duży, czarne rurki oraz sandały. Wymieniła pozdrowienia z kilkoma osobami, które spotkała przy wejściu, i rozejrzała się.
     W telewizorze była akurat przerwa na reklamy, więc chłopcy zaczęli siłować się na rękę. Chris był widoczny przy drzwiach do ogrodu, rozmawiał z dwoma kolegami i koleżanką o działach samobieżnych. Lynn Webb i jej chłopak siedzieli na kanapie i całowali się bardzo intensywnie, z dużym wykorzystaniem języków.
- Wstydzilibyśta się – rzuciła do nich Sandy.
       Spojrzeli na nią z żądzą mordu w oczach. Przypomniało się im obojgu, jak któregoś razu w maju zaczęli się namiętnie całować na lekcji, a bezlitosny nauczyciel zwrócił im uwagę, w ogóle się nie przejmując ich uczuciami. Do tej pory nie ochłonęli po tamtej traumie…
      Jednakże Sandy okazała się równie obojętna na ich czułości, co pan Angostura. Minęła ową kanapę i szybko przeszła na drugi koniec pomieszczenia, gdzie siedziała Victoria.
- O, jesteś! – zawołała zadowolona. – Tylko się nie nawal, bo jutro jedziemy!
- Zabierasz ją ze sobą? – Patti w zdumieniu spojrzała na Victorię.
- A jak! – odrzekła Sandy, bezceremonialnie zajmując miejsce na kanapie. – Przecież beze mnie to ona zabłądzi na prostej drodze.
- O, właśnie – Flannery uśmiechnęła się z życzliwą wyższością, która była jedną z rzeczy (oprócz falloimitatora, rzecz jasna), z których powodu Natalie jej nie lubiła. – Rozmawiałyśmy o tym, że całe Horton już wie, że Vicky się kocha w Kingu.
- Wcale nie – sprzeciwiła się Victoria.
- No jak to nie? – Patti nalała sobie i jej burbona. – Dziewczyno, kogo ty chcesz oszukać. Przecież specjalnie poszłaś studiować sport, żeby potem przyjechać do nas na praktyki i szkolić się pod Kingiem… tfu, pod kierunkiem Kinga.
- A George powiedział że chce być inżynierem i już pójdzie do Bostonu nie myśli w ogóle o mnie przecież socjologia to też niezłe studia a jakiś tam tytuł inżynierski jest ważniejszy ode mnie chyba w końcu z nim zerwę a Steve tylko się ze mnie śmieje pewnie to on mu kazał iść na te inżynierskie żeby mi zrobić na złość – oznajmiła Vanessa.
- A ty na jakiego studia idziesz, Sandy? – zapytała gospodyni.
- Na żadne – Herbstówna wzruszyła ramionami.
- Dlaczego?
- Bo nie wydaje mi się, żeby taki koledż czegokolwiek pożytecznego mnie nauczył.
- Jak już uważasz – powiedziała Patti, jakby skwaszona. – Zawsze byłaś oryginalna.
- No ja już się boję jak Victoria z tobą wytrzyma w tej Kalifornii ja bym nie wytrzymała – powiedziała Vanessa.
- Dlatego jadę z Victorią, a nie z tobą – odparła spokojnie Sandy i wychyliła szklankę piwa korzennego.
      Powiodła wzrokiem po pomieszczeniu. Do telewizora wróciła koszykówka. Niektóre pary zaczęły tańczyć do gorących soulowych przebojów. Kilka osób obrzucało się nawzajem muffinami. Koledzy przechwalali się zindywidualizowanymi sygnałami telefonów komórkowych – Chris miał ustawiony na maksa odgłos jelenia na rykowisku. Lynn z chłopakiem przenieśli się do ogroda.
- Dobra, Vicky, zmieńmy temat – powiedziała Patti. – Już spakowana na jutro? Czeka was wiele mil.
- Pewnie, że spakowana – wcięła się znowu Sandy. – Skontrolowałam ją, w Kalifornii trzeba być przygotowanym na wszystko.
- To masz w końcu jakiś wystrzałowy kostium? – zapytała Vanessa.
- Oczywiście! – Sandy nadal czuła się w obowiązku odpowiadać za przyjaciółkę. – Wzięłam tamto stare czarne bikini i mój medalowy jednoczęściowy kostium hydrodynamiczny :D – emotka w jej głosie była bardzo dobrze słyszalna.
     Victoria wstała z kanapy i podeszła nalać sobie coli.
- Dlaczego się wcinasz i nie pozwalasz mi nic powiedzieć? – zapytała ją szeptem.
- Boję się, żebyś przypadkiem nie chlapnęła czegoś o prawdziwym celu wyprawy – odpowiedziała Sandy dyskretnie, po czym, aby odwrócić uwagę zgromadzonych od tej wymiany zdań, odwróciła się ku środkowi pomieszczenia, klasnęła w ręce i donośnie zawołała: – Kto jeszcze chce się ścigać na 1500?!
       Nikt jednak nie odważył się stanąć przeciw Sandy Torpedzie, jak ją niektórzy nazywali. Albo po prostu nikt nie potraktował jej poważnie.

Sandy i Victoria musiały wyjść wcześniej. Najadły się, spróbowały urodzinowej torty, nabrały energii, a teraz, przed wyjazdem, należało się jeszcze przespać. Impreza tymczasem trwała dalej. Była bardzo mocna i całonocna. Wszyscy byli zadowoleni, chociaż następnego dnia kilka osób bardzo bolała głowa, a Vanessa wyszła o drugiej w nocy do ogrodu i została ugryziona przez szopa papracza.
       Następnego dnia Patti, Amy, Vanessa z obandażowaną łydką oraz Lynn poszły odprowadzić Victorię i Sandy na dworzec autobusowy. Przyjaciółki miały jechać do Cleveland, by tam złapać jakieś połączenie do San Francisco.
      Kiedy maszyna podjechała już na stanowisko, koleżanki po kolei uścisnęły Victorię i życzyły jej szerokiej drogi.
- Aha, i jakbyś przypadkiem jednak zahaczyła o ten Hollywood i spotkała przykładowo Johnny’ego Deepa, to też wrzuć na fejsa – zażyczyła sobie Patti.
- Kto to jest Johnny Deep? – zdziwiła się Sandy. – Chodziło ci o Deppa, czy to jego odpowiednik w kinie porno?
      Patti Flannery zrobiła wielkie oczy na taką bezczelność, ale nie mogła wymyślić żadnej ciętej riposty. Victoria wsiadła do autobusu, gdy Sandy pilnowała, aby kierowca wstawił bagaże do schowka. W chwilę potem pojazd wytoczył się z dworca i ruszył na zachód, ku Ohio, Matce Prezydentów.
Pozostałe dziewczyny stały na dworcu i wpatrywały się w autobus, który stawał się coraz mniejszy, aż wreszcie zniknął gdzieś wśród horyzontu. W końcu Patti odwróciła się do pozostałych.
- No dobra, przyznać się. Która mi zaiwaniła falloimitator?

3 komentarze:

  1. Bosh normalnie opuściłam tyle noci mojego ulofcianego blogaska ale to dlatego że miałam śpiączkę i niebezpiecznie w moim stanie było używać laptopa! Ale twoje opko działa na mnie uzdrowająco! Bodzio mój kochany przyniósł mi lapcia mojego telepatycznie gdyż mu przekazałam bo łączy nas astralne porozumienie umysłów i teraz... no coś tam miałam pisać, ale zapomniałam, bo się nie mgoe tak długo skupić! Super opisałaś dżamprę, jest ql normalnie z moimi krejzolkami ulofcianymi, i dobrze że faceci nie przychodzą bo to buce, ale trochę nudno bez nich ale powinnaś jednak dodać ten element do opka, w ogóle to tęsknię za Dorianem! Vanessa acz kol wiek uważam że jest trochę głupia bo wstyd się przyznać do kupienia czegoś z przeceny! Mam nadzieję że Vicku spełni swoje mażenia i wprowadzisz pana Kinga na pewni jest seksi pączuszkiem! Sandy jest nudna i nudnie się ubiera i ogólnie pewnie ma wszy jeszcze. Ciekawe czy Chris jest emo? Czytałam o takim jednym takim Chrisie i on był emo i strasznie cierpiał z miłości i ogólnie uważam że powinnaś podać autorkę do sondy bo to oczywista zżynka z cb! George to straszny buc... a pszygody na socjologii na pewno byłyby ciekawe! Ogólnie to jest ql ale muszę już kończyć bo przez te komcie znowu mogę zapaść w śpiączkę! Buziolki!
    Marguerite

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG, czuję taki straszny wczons i bul od myślenia, że zaniedbałam mego loffanego bloguńcia! ;( Chcem i muszem siem postarać, bo to FSTYT! Ale wiesz, teraz jestę bardzo zajęta i mam wrażenie, że doba mi się skróciła i wgl.
    Rozdział był niezwykle kól i tró, aż mi lakier z paznokcia odpadł!!! Impra była tak wiarygodnibście opisana, że SZOK! normalnie! Czułam się, jak, bym tam była i wgl! Ja i moje qpele musimy kiedyś jakomś zrobić inspirując się Twoją!!! Jednakowosz zabrakło mi jakiegoś mrocznego elementu dla óbarwienia atmosfera, bo chodź było strasznie zajefajnie to trochę brakuje mi tego paranojamalnego klimatu poprzednich noć i dusznej atmosfery zwisających z żyrandoli pajęczyn.
    Mymsercem poruszyła postać Chrisa, nadal nie mogę powstrzymać potoków samotnych łez! ;( Biedny, mam nadzieję, że nie ma siostry.

    PS Zajrzyj koniecznie ma mojego blogaska! Jest nowa nocia!

    Buziunie!
    Selena

    OdpowiedzUsuń
  3. Przykro mi, ale muj kom nie będzie taki wyczerpujacy jak re wyrzej :/ ;0 :...( '_' smuteczek

    Dawno nie byłam naq twoim blogaske, ale moge żec, że niezmiernie się nic nie zmieniło, dalej just super!i akcja trzyma niev=bywale w natężeniu.

    Jestem ciekawa, kiedy w końcu języki natalie i chrisa zatańczą miłosną makarneę, powinny szybko, bo chrios to ładne imie iksde

    .i czemu oglądali joszykuwke akurat to nie wiem, bo przecież tyle ciekawszych żeczy jest w telewizji jak trudne sprawy ;D ;*

    a co to MoMoKiNi???? jak kimono cośik??? bo nej wejm?? wytłumacz proszę w kolejnej noci?

    I gdzie są kocowilk i edłord> ja tesknie!

    OdpowiedzUsuń